Wymieranie Wałbrzycha a polityka prezydenta – ślepe wykonywanie dyrektyw czy obrona interesu narodowego?
- concertoconcerto
- 13 wrz
- 2 minut(y) czytania

Wałbrzych to miasto o wielkiej historii, tradycji przemysłowej i ciężkiej pracy pokoleń. Jednak od lat jego populacja systematycznie maleje. W statystykach Głównego Urzędu Statystycznego widać wyraźnie, że miasto się kurczy – liczba mieszkańców spada, a różnica między urodzeniami a zgonami stale rośnie na niekorzyść tych pierwszych. To nie tylko problem demograficzny, ale także ekonomiczny, społeczny i kulturowy.
Przez całą kadencję prezydenta Romana Szełemeja trend ten nie został zatrzymany. Wręcz przeciwnie – postępuje, a mimo to władze lokalne kreują obraz rzekomego sukcesu, zasłaniając się inwestycjami finansowanymi z funduszy unijnych. Pojawia się więc zasadnicze pytanie: czy potrzebujemy ludzi, którzy ślepo realizują dyrektywy unijne, nawet kosztem własnego Narodu i miasta?
Depopulacja Wałbrzycha – fakt nie do podważenia
Dane statystyczne wskazują, że Wałbrzych traci mieszkańców od wielu lat. Ludzie młodzi i aktywni wyjeżdżają do większych ośrodków lub za granicę, bo na miejscu nie widzą perspektyw. Pozostaje społeczeństwo starzejące się, co jeszcze bardziej obciąża budżet miasta. Prezydent i jego urzędnicy mówią o rozwoju, a tymczasem miasto dosłownie wymiera.
Ślepe wykonywanie dyrektyw unijnych
Polityka władz lokalnych często sprowadza się do realizacji programów narzuconych przez Unię Europejską – najczęściej niemieckiego autorstwa. Dotyczy to zwłaszcza energetyki, transportu czy ochrony środowiska. Zamiast tworzyć strategie dopasowane do lokalnych potrzeb, samorząd staje się po prostu wykonawcą wytycznych zewnętrznych.
W efekcie Wałbrzych nie wzmacnia swojej podmiotowości, lecz pogłębia zależność od kapitału i polityki zagranicznej.
Brak realnej polityki prorodzinnej i narodowej
Władze chętnie pokazują inwestycje – odnowione ulice, place, pojedyncze obiekty kulturalne. Ale to nie powstrzymuje depopulacji. Dlaczego? Bo mieszkańcy oczekują stabilnych miejsc pracy, mieszkań, dostępu do opieki zdrowotnej i edukacji. Zamiast tego dostają propagandę sukcesu. Brakuje wizji, jak Wałbrzych ma odzyskać życie, jak zatrzymać młodych ludzi i zapewnić przyszłość.
Oderwanie od rzeczywistości
Prezydent mówi o sukcesach gospodarczych, ale każdy, kto spojrzy na statystyki, widzi coś odwrotnego – wymieranie miasta. To klasyczny przykład oderwania od rzeczywistości i życia w narracji propagandowej. Władza przekonuje, że wszystko jest dobrze, podczas gdy fakty mówią same za siebie: Wałbrzych staje się miastem bez przyszłości.
Historia Wałbrzycha uczy, że każde miasto może się odrodzić, jeśli jego władze działają w interesie mieszkańców, a nie obcych centrów decyzyjnych. Jednak obecna sytuacja pokazuje coś odwrotnego. Zamiast obrony interesu Narodu Polskiego i lokalnej społeczności, obserwujemy ślepe wykonywanie dyrektyw unijnych, które nie mają nic wspólnego z realnymi potrzebami mieszkańców.
Dlatego pytanie „czy takich ludzi potrzebujemy na stanowiskach urzędniczych?” jest nie tylko zasadne, ale wręcz fundamentalne. Jeśli samorządowcy nie potrafią chronić życia i przyszłości miasta, to przestają być reprezentantami Narodu, a stają się jedynie urzędnikami cudzych interesów.
Wałbrzych wymiera, a wraz z nim gaśnie część dziedzictwa Polski. I to nie statystyki są największą tragedią, ale fakt, że ci, którzy mieli stać na straży przyszłości, odwracają się od niej, wybierając wygodę i lojalność wobec obcych dyrektyw.
Magdalena Barbara Markiewicz







Komentarze