Kto naprawdę rządzi Wałbrzychem –samorząd, partie czy biznes?
- concertoconcerto
- 30 maj
- 3 minut(y) czytania

Wałbrzych – miasto z duszą wyrytą w węglu, hartowane przez historię, wykuwane z nadziei i
rozczarowań. Dziś stoi na rozdrożu, w miejscu, gdzie zderzają się ambicje lokalne z presją struktur centralnych. Miasto, które przetrwało upadek przemysłu, komunę i trudną transformację, zasługuje na prawdę.
Kto tak naprawdę nim rządzi? Kto pociąga za sznurki, kiedy my – obywatele – śpimy spokojnie?
Formalnie władzę sprawuje samorząd – prezydent, rada miasta, urzędnicy. Ale czy ci wybrani przez ludzi rzeczywiście są panami losu tego miasta? Czy Wałbrzyszanie mają realny wpływ na rozwój swojego domu? A może w cieniu urzędów działają siły, których nikt nie wybiera, które nigdzie nie kandydują, a mimo to decydują?
1. Samorząd – reprezentanci mieszkańców czy polityczni gracze?
W zamyśle samorząd to najczystsza forma demokracji. To miejsce, gdzie głos zwykłego człowieka ma być słyszany głośniej niż interes partii. Gdzie radny powinien znać nazwiska swoich sąsiadów, a prezydent rozumieć rytm miasta, bo sam jest jego częścią.
Ale rzeczywistość często przeczy tej wizji. Zamiast otwartej debaty – milczenie. Zamiast
merytorycznej kampanii – plakaty z twarzami bez treści. Wybory lokalne coraz częściej
przypominają casting na znaną twarz, a nie decyzję o przyszłości dzielnic, szkół i dróg. A po
wyborach – cisza. Gabinety zamykają drzwi, a za nimi zapadają decyzje o milionowych
kontraktach.
Nie pytaj, ilu radnych mówi w Twoim imieniu. Zapytaj raczej: ilu z nich potrafiłoby wymienić
trzy najważniejsze potrzeby Twojej dzielnicy?
2. Partie polityczne – Warszawa dyktuje, Wałbrzych wykonuje
Choć w nazwie „samorząd” mamy samo-rządzenie, to wielu zapomina, że dziś władza w
Wałbrzychu coraz częściej jest przedłużeniem polityki ogólnokrajowej. Listy wyborcze pisane są niekiedy przy biurkach w stolicy, a decyzje – podejmowane pod dyktando partyjnych interesów.
Gdy Warszawa mówi „tak”, Wałbrzych często nie ma odwagi powiedzieć „nie”. A przecież
lojalność wobec partii nie może stać ponad lojalnością wobec własnego miasta. Gdy lokalne
potrzeby schodzą na drugi plan, a priorytety partii stają się prawem – tracimy suwerenność
samorządu.
Nie pytaj, do jakiej partii należy Twój radny. Zapytaj raczej: komu służy, gdy przychodzi
głosować – Tobie czy swojemu szefowi w centrali?
3. Biznes i układy – niewidzialna ręka decyzyjnego stołu
Każde miasto ma swoje układy. Ale nie każde miasto ma odwagę o nich mówić. W Wałbrzychu – mieście, gdzie dawniej kopalnie i fabryki wyznaczały rytm życia – po upadku przemysłu pojawiło się nowe zjawisko: nieformalne ośrodki wpływu.
To ludzie, którzy nie startują w wyborach, ale rozdają karty. Biznesmeni, byli politycy, dziedzice lokalnych układów, którzy wiedzą, kiedy złożyć ofertę i komu podać rękę.
Przetargi, zlecenia, nominacje – często nie decydują kryteria merytoryczne, ale powiązania. Nie trzeba doszukiwać się teorii spiskowych, by zrozumieć, że istnieją niejawne zależności. Czasem bardziej trwałe niż kadencje radnych.
Nie pytaj, kto wygrał przetarg. Zapytaj, kto go ogłaszał – i komu miał służyć.
4. A gdzie w tym wszystkim obywatel?
Czy mieszkaniec Białego Kamienia, Podgórza czy Piaskowej Góry ma dziś wpływ na decyzje
władz? Czy wie, kto odpowiada za chaos komunikacyjny, braki w służbie zdrowia czy zbyt drogie mieszkania? Czy czuje się współtwórcą tego miasta – czy tylko klientem urzędu?
To pytania, które musimy sobie zadać nie tylko raz na cztery lata, ale codziennie. Bo obywatelskość to nie urna wyborcza, to codzienna gotowość do pytania, do patrzenia władzy na ręce, do stawiania wymagań.
Nie pytaj, co miasto zrobiło dla Ciebie. Zapytaj, co Ty możesz zrobić, by to miasto naprawdę
było Twoje.
Podsumowanie
Wałbrzych nie należy do partii. Nie należy do biznesu. Nie należy nawet do prezydenta.
Należy do ludzi – do tych, którzy tu mieszkają, pracują, wychowują dzieci i myślą o
przyszłości.
Ale tylko wtedy, gdy ludzie przestaną być biernymi obserwatorami i staną się gospodarzami. Tylko wtedy, gdy zamiast pytać „dlaczego tak jest?” – zaczną mówić „wiem, jak to zmienić”. I tylko wtedy, gdy każdy obywatel uwierzy, że jego głos znaczy tyle samo, co głos prezesa partii czy lokalnego oligarchy – wtedy Wałbrzych będzie naprawdę suwerenny.
dr inż. Tomasz Niemas
Comments